Translate


czwartek, 22 sierpnia 2013

Gehenna Messiego trwa od kwietnia

Gehenna Messiego trwa od kwietnia

Gehenna Messiego trwa od kwietnia
Leo Messi nie ma czasu na odpoczynek, co jest jednym z powodów ciągłych kłopotów ze zdrowiem.
Najlepszy piłkarz świata sezon zaczął tak, jak zakończył poprzedni: z problemami mięśniowymi. Odkąd 2 kwietnia doznał urazu w meczu z PSG w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, Argentyńczyk rozegrał 27 spotkań, ale tylko jedno w pełnym wymiarze czasowym.
Gehenna rozpoczęła się w Paryżu. Leo musiał opuścić plac gry w przerwie z powodu urazu mięśnia dwugłowego uda w prawej nodze. Wrócił do gry co prawda tydzień później, ale wszedł na murawę pół godziny przed końcem, by ratować swoją drużynę i dać jej awans do półfinału.
W ostatnich 15 meczach Barcelony zeszłego sezonu Leo występował bardzo mało. Tylko raz grał przez cały mecz – miało to miejsce 23 kwietnia na Allianz Arenie w Monachium. Cztery dni później, w Bilbao, Messi wszedł na boisku na pół godziny i był to jego ostatni występ ligowy w zeszłym sezonie. Rewanż w półfinale Ligi Mistrzów przesiedział na ławce rezerwowych.
W reprezentacji Argentyny Messi wchodził z ławki w meczach z Kolumbią i Ekwadorem, natomiast w spotkaniu z Gwatemalą był co prawda w pierwszym składzie – i strzelił nawet hat-tricka – ale nie dotrwał na murawie do ostatniego gwizdka.
W lecie Leo nie zaznał odpoczynku. Uczestniczył w meczach towarzyskich, imprezach komercjalnych oraz… pokazach mody. Był w Medellínie, Limie, Chicago, Senegalu czy Mediolanie. Tylko przez tydzień wypoczywał z rodziną na Ibizie i już 15 lipca stawił się w Barcelonie, by rozpocząć przygotowania do sezonu.
Mecze towarzyskie w presezonie nie pomogły Messiemu. Vilanova, a później Roura i Martino nie dali mu pograć zbyt wiele w meczach przeciwko Bayernowi, Valerendze, Lechii, Santosowi i Tajlandii. W ostatnim meczu, gdy rywalem była reprezentacja Malezji, Leo nie zagrał ani minuty.
Tydzień temu, w meczu Włochy – Argentyna, który był hołdem dla papieża Franciszka, Messi nie zagrał z powodu urazu mięśnia czworogłowego uda. Wrócił do gry w meczu ligowym z Levante, ale po zdobyciu dwóch goli został zmieniony przez Iniestę.
Wczoraj na Vicente Calderón Messi wytrzymał jedynie do przerwy. Został zmieniony ze względu na ostrożność, ale prawda jest taka, że spośród ostatnich 27 meczów tylko jeden rozegrał w pełnym wymiarze czasowym. I to jest właśnie powód do niepokoju.
Źródło: Marca

José Antonio Teixeira Vitienes sędzią meczu z Valencią

José Antonio Teixeira Vitienes sędzią meczu z Valencią

José Antonio Teixeira Vitienes sędzią meczu z Valencią
Pochodzący z Santander José Antonio Teixeira Vitienes poprowadzi mecz trzeciej kolejki Ligi BBVA pomiędzy Valencią i Barceloną.
Mecz rozegrany zostanie w niedzielę, 1 września, o 21:00. Gospodarzem będzie ekipa Nietoperzy.
Spotkanie najgroźniejszego rywala Barcelony w drodze do tytułu – madryckiego Realu – poprowadzi Carlos Clos Gómez (Aragonia).
Przypomnijmy, że arbitrem najbliższej meczu Barcelony (spotkanie drugiej kolejki z Málagą) będzie Mateu Lahoz.
Komplet meczów trzeciej kolejki wraz z arbitrami
Rayo-Levante (Pedro Jesús Pérez Montero, Andaluzja)
Almería-Elche (Alfonso Álvarez Izquierdo, Katalonia)
Celta-Granada (Juan Martínez Munuera, Walencja)
Valladolid-Getafe (Alberto Undiano Mallenco, Nawarra)
Osasuna-Villareal (David Fernández Borbalán, Andaluzja)
Real Madrid-Athletic Club (Carlos Clos Gómez, Aragonia)
Espanyol-Betis (José Luis González González, Kastylia i León)
Real Sociedad-Atlético Madryt (Miguel Ángel Ayza Gámez, Walencja)
Sevilla-Málaga (Carlos del Cerro Grande, Madryt)
Valencia-Barcelona (José Antonio Teixeira Vitienes, Kantabria)
Źródło: Sport/Fot. Joan Ignasi Paredes

wtorek, 20 sierpnia 2013

Oceny za mecz z Levante

Oceny za mecz z Levante

Oceny za mecz z Levante
Przypominamy zasady, jakimi kierujemy się podczas wystawiania not: kryterium oceny graczy. Pamiętajcie, że przekonująca argumentacja może zawsze wpłynąć na zmianę ocen. Jednocześnie pragniemy zaznaczyć, że słowa "przekonująca" i "argumentacja" nie są równoznaczne z "dla mnie Montoya 4, a Messi 6,25". Tylko rzeczowe i kulturalne komentarze będą brane pod uwagę.

Oceniający: Ściah
Moi drodzy! Właśnie rozpoczął się kolejny sezon ligowy, więc zgodnie z tradycją rusza również dział ocen pomeczowych. W związku z tym chcemy przedstawić Wam zupełnie nową jakość i formę oceniania zawodników Blaugrany, która już na stałe zagości na łamach naszego portalu. Kontynuując dobre doświadczenia z poprzednich rozgrywek, również i w tych zamierzamy regularnie brać pod uwagę Wasze komentarze, które poparte rzeczową i kulturalną argumentacją, mogą przyczynić się do zmian not graczy. Jednocześnie pragniemy zachęcić Was do komentowania nowego porządku rzeczy. Zapraszamy!
Victor Valdes - 6.0
Niemal kompletnie bezrobotny. Okazję do wykazania się otrzymał dopiero od Ivanschitza w doliczonym czasie gry, kiedy pewnie chwycił piłkę zmierzającą w światło bramki. Poza tym mógł przez całe spotkanie liczyć źdźbła trawy na Camp Nou.
INDYWIDUALNE STATYSTYKI
StrzałyStrzały celnePodaniaPodania celne (%)Kluczowe podaniaStratyOdbioryFauleFaulowanyInterwencje
007100014001

Dani Alves - 7.0 
Solidny i aktywny. Nowa taktyka Gerardo Martino ograniczyła próby dośrodkowań Daniego do minimum, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Brazylijczyk częściej schodził do środka i brał udział w grze wzajemnej z pomocnikami, czego najbardziej okazały efekt mogliśmy oglądać w 24. minucie – gol na dobry początek sezonu ligowego.
INDYWIDUALNE STATYSTYKI
StrzałyStrzały celnePodaniaPodania celne (%)Kluczowe podaniaStratyOdbioryFauleFaulowanySpalone
117791164120

Gerard Pique - 6.5
Napastnicy Levante nie sprawili naszemu wychowankowi niemal żadnych problemów. Tego wieczoru Gerard nie popełniał głupich błędów i był mocnym elementem bloku defensywnego Blaugrany. Niezła liczba odbiorów, ale szkoda zmarnowanej okazji z 58. minuty.
INDYWIDUALNE STATYSTYKI
StrzałyStrzały celnePodaniaPodania celne (%)Kluczowe podaniaStratyOdbioryFauleFaulowanySpalone
3176960312110

Javier Mascherano - 7.0
Zdarzyło mu się błędnie podać (46. minuta) oraz niedokładnie pokryć Barrala przy rzucie rożnym (51. minuta), ale w ogólnym rozrachunku "El Jefecito" zaliczył dużo więcej skutecznych i istotnych interwencji, niż jego młodszy partner ze środka defensywy, więc jego nota jest delikatnie wyższa. Kibicom mogły się podobać zwłaszcza bezpośrednie wejścia Argentyńczyka – twarde, bezkompromisowe i diabelnie skuteczne.
INDYWIDUALNE STATYSTYKI
StrzałyStrzały celnePodaniaPodania celne (%)Kluczowe podaniaStratyOdbioryFauleFaulowanySpalone
0073950415100

Adriano - 7.0
Napracował się dużo więcej w defensywie, niż jego vis a vis, czego dowodem jest liczba odbiorów. Poza tym był aktywny w ofensywie, dzięki czemu wywalczył rzut karny i nie raz kończył akcje strzałem. Brazylijczyk pokazał, że jest w pełni przygotowany do walki o pierwszy skład.
INDYWIDUALNE STATYSTYKI
StrzałyStrzały celnePodaniaPodania celne (%)Kluczowe podaniaStratyOdbioryFauleFaulowanySpalone
225695059210

Sergio Busquets - 6.5
Przez większość spotkania dobrze wywiązywał się ze swoich obowiązków, zupełnie nie pozwalając rywalom na rozpostarcie skrzydeł. Zaliczył jednak wpadki w drugiej połowie, podając wprost pod nogi El Zhara (54. minuta) oraz spóźniając się z asekuracją w środku pola (61. minuta). Mimo wszystko całokształt poczynań Sergio oceniamy jako pozytywny – dobry z plusem.
INDYWIDUALNE STATYSTYKI
StrzałyStrzały celnePodaniaPodania celne (%)Kluczowe podaniaStratyOdbioryFauleFaulowanySpalone
009196045220

Xavi - 8.0 
Czyżby wrócił stary, dobry Xavi? Precyzyjne crossy oraz prostopadłe piłki zastąpiły bezproduktywne podania, a wszystkie pozytywne starania Creusa zostały zwieńczone bramką po zespołowej akcji. W drugiej połowie nasz wychowanek wyraźnie przystopował z tempem gry, ale całokształt jego postawy w tym meczu jest jak najbardziej pozytywny. Zmiana taktyki lekarstwem na dyspozycję Xaviego. Miejmy nadzieję, że tak właśnie się dzieje.
INDYWIDUALNE STATYSTYKI
StrzałyStrzały celnePodaniaPodania celne (%)Kluczowe podaniaStratyOdbioryFauleFaulowanySpalone
4210196251010

Cesc Fabregas - 9.0   
Absolutnie decydujący. Wystarczy spojrzeć na liczbę kluczowych podań wykonanych w tym meczu przez Cesca. Katalończyk był niesamowicie kreatywny i odważny, a do tego potrafił połączyć efektowne rozgrywanie z grą defensywną i ogólną efektywnością. Czy ktoś ma jeszcze wątpliwości co do tego, że miejsce Fabregasa jest w drugiej linii?
INDYWIDUALNE STATYSTYKI
StrzałyStrzały celnePodaniaPodania celne (%)Kluczowe podaniaStratyOdbioryFauleFaulowanySpalone
008683684320

Alexis Sanchez - 7.5 
Pracowity jak zwykle, a do tego pokazał również swój potencjał w grze indywidualnej. Udało mu się otworzyć wynik spotkania, a w drugiej połowie zaprezentował nam kilka ciekawych podań, z których przynajmniej jedno powinno zakończyć się golem strzelonym przez partnera. Ewidentnie widać, że Chilijczyk to już nie ten przestraszony chłopiec z zeszłego sezonu, marnujący okazję za okazją. Oby tak dalej!
INDYWIDUALNE STATYSTYKI
StrzałyStrzały celnePodaniaPodania celne (%)Kluczowe podaniaStratyOdbioryFauleFaulowanySpalone
212492141142
Lionel Messi - 8.5   
Świetna pierwsza połowa. Nasz crack w perfekcyjny sposób potrafił wykorzystać swoje umiejętności ofensywne, strzelając dwie bramki oraz pięknie asystując Pedro w 26. minucie. Oczywiście, jak zwykle nazbierał trochę strat, ale jego pozytywnych dokonań było niewspółmiernie więcej. Bardzo słusznie oszczędzany przez Mistera, opuścił boisko w trakcie drugiej połowy.
INDYWIDUALNE STATYSTYKI
StrzałyStrzały celnePodaniaPodania celne (%)Kluczowe podaniaStratyOdbioryFauleFaulowanySpalone
6457842133100

Pedro - 8.0   
To na pewno ten sam Pedro co w zeszłym sezonie? Kanaryjczyk pokazał kibicom zgromadzonym na Camp Nou aktywność w ofensywie i wysoką skuteczność. Dwie bramki i asysta mówią same za siebie, a trzeba jeszcze pamiętać kto zainicjował pierwszą akcję bramkową dokładnym podaniem do Xaviego.
INDYWIDUALNE STATYSTYKI
StrzałyStrzały celnePodaniaPodania celne (%)Kluczowe podaniaStratyOdbioryFauleFaulowanySpalone
323694131010

Rezerwowi:

Neymar - 6.0
Przez większość swojej zmiany pokornie rozgrywał futbolówkę z partnerami. Błysnął w ostatnich dziesięciu minutach, podłączając się pod szybkie rozgrywanie oraz podając na wejście do Adriano. Czekamy na więcej.
INDYWIDUALNE STATYSTYKI
StrzałyStrzały celnePodaniaPodania celne (%)Kluczowe podaniaStratyOdbioryFauleFaulowanySpalone
002190161200

Andres Iniesta - 6.0
Wszedł, aby podtrzymać dominację Barcelony w środku pola i udało mu się to. Nie szarżował, choć nawet mimo ostrożnej gry rywale potrafili „przejechać się” po nogach Andresa.
INDYWIDUALNE STATYSTYKI
StrzałyStrzały celnePodaniaPodania celne (%)Kluczowe podaniaStratyOdbioryFauleFaulowanySpalone
001694020120

Cristian Tello - 5.0
Wystawiony na prawej stronie ewidentnie nie mógł wejść w grę. Pod koniec spotkania zszedł na lewą flankę, ale było już za późno na wykonanie choćby jednego dobrego zagrania.
INDYWIDUALNE STATYSTYKI
StrzałyStrzały celnePodaniaPodania celne (%)Kluczowe podaniaStratyOdbioryFauleFaulowanySpalone
10989010000

Świetne przygotowanie fizyczne piłkarzy Barçy

Świetne przygotowanie fizyczne piłkarzy Barçy

Świetne przygotowanie fizyczne piłkarzy Barçy
Fot. Eduard Omedes - MD
Niedzielne 7:0 nad Levante stanowi jasną i czytelną wiadomość dla innych zespołów w lidze: wielka Barça wraca do swojej najlepszej formy. Również tej fizycznej.
Drużyna, która stosuje tak wysoki pressing, po prostu dusi swojego rywala. Po stracie piłki gracze Barcelony błyskawicznie próbują ją odebrać, grając bardzo wysoko. Aby jednak grać w ten sposób, trzeba mieć bardzo dobre przygotowanie fizyczne. I tak też jest z Barceloną.
Taki stan rzeczy zawdzięczamy w dużej mierze wysiłkom Gerardo Martino, dla którego wysoki pressing stał się kluczowym elementem taktyki. Dzięki dobrze wykonanej pracy w presezonie, gracze Barcelony fizycznie „są niczym motocykle”.
Początek sezonu nie jest łatwy. Po spacerku z Levante przychodzi czas na cztery trudne spotkania. Dwa z Atlético w Superpucharze Hiszpanii oraz wyjazdowe starcia ligowe z Málagą i Valencią. Aby pokazać się w nich z dobrej strony, Barcelona musi mieć naładowane akumulatory oraz odpowiednich zmienników. To wielkie wyzwanie dla Martino, by utrzymać zawodników w takiej kondycji, by w każdym spotkaniu umieli stosować wysoki pressing.
Argentyńczyk nie jest na szczęście sam. Jego zaufanym człowiekiem jest Elvio Paolorosso, z którym współpracuje od 2001 roku. Martino zawsze wyznaczał swojemu kompanowi jeden cel: tak przygotować zawodników pod względem fizycznym, by byli w stanie biegać przez całe spotkanie. Obecny trener Barcelony wiedział, co robi, ponieważ Paolorosso pracował wcześniej z takimi postaciami argentyńskiej piłki jak Carlos Bilardo czy Diego Maradona.
Jedna ze zmian wprowadzonych przez Martino polega na tym, że treningi prowadzone są z większym naciskiem na przygotowanie fizyczne. Są one dłuższe i jest w nich więcej ćwiczeń dotyczących pressingu.

Afellay będzie operowany

Afellay będzie operowany

Afellay będzie operowany
Fot. Frank Augstein - AP
27-letni Holender po raz kolejny trafi pod nóż.
Dziś rano oficjalna strona internetowa klubu poinformowała, że w czwartek odbędzie się operacja 27-letniego piłkarza Barçy, Ibrahima Afellaya.
Zabieg ma związek z chronicznym urazem mięśnia prostego uda w prawej nodze. Lekarzami, którzy przeprowadzą operację w barcelońskim szpitalu, będą Antoni Dalmau oraz Ricard Pruna.
Po zakończeniu operacji klub wystosuje specjalne oświadczenie w sprawie stanu zdrowia Holendra. 
Źródło: FCBarcelona.com/Mundo Deporti

Jordi Torras: Gdybyśmy nie byli drużyną, bylibyśmy niczym

Jordi Torras: Gdybyśmy nie byli drużyną, bylibyśmy niczym

Jordi Torras: Gdybyśmy nie byli drużyną, bylibyśmy niczym
Jeśli co dnia musisz sprostać najwyższym wymaganiom to z pewnością potrzebny będzie ci czas na naładowanie baterii. Jordi Torras, kapitan Barçy Alusport, w wywiadzie dla Barça TV ocenił presezon, który jego drużyna przepracowała w Andorze. „Trzeba umieć się odłączyć i ja osobiście to właśnie zrobiłem. Powrót do gry zawsze wiele kosztuje, zaś okresy przygotowawcze pomagają nam zachować fizyczny spokój podczas właściwego sezonu".
Jedną z kluczowych kwestii, które umożliwiają sięgnięcie po tytuły jest umiejętność rywalizowania na najwyższym poziomie. Zdaniem Torrasa ważny jest „sposób w jaki drużyna wejdzie na swój najwyższy poziom, ponieważ rozpoczęcie rozgrywek będzie nas trochę kosztować". Kapitan Barçy wypowiedział się także na temat Superpucharu, w którym Barcelona zmierzy się z El Pozo, dwumeczu, który będzie największą atrakcję piłki halowej najbliższych dni. „Jeśli rozegramy dobry mecz na wyjeździe, to rewanż przy własnej publiczności i w Palau może być dla nas szczęśliwy".
Esencja zwycięstwa
„Chcemy wygrywać, to pewne. Znamy się wzajemnie. Jesteśmy gotowi dać z siebie wszystko, by pomóc koledze z boiska" - powiedział Torras potwierdzając tym samym niekończący się głód tytułów, który towarzyszy zawodnikom.
Ambicja najlepszą bronią
„Ambicja jest tym, co najlepsze dla tej drużyny" - podkreślił kapitan ekipy prowadzonej przez Marca Carmonę. Jeśli chodzi o nowe wyzwania, które czekają Barçę, Torras nie pozostawił wątpliwości, co będzie najważniejsze: „Gdybyśmy nie byli drużyną, bylibyśmy niczym". Jednocześnie kapitan Barçy Alusport zapewnił kibiców, że „Palau nie odpuści i będzie walczyć o najwyższe cele".
Źródło: FCBarcelona.cat

Barça – Atlético: starcie dwóch ofensywnych ekip

Barça – Atlético: starcie dwóch ofensywnych ekip

Barça – Atlético: starcie dwóch ofensywnych ekip
O Superpuchar Hiszpanii rywalizować będą w tym roku dwie drużyny, które lubią i umieją grać ofensywnie.
Po dwóch latach, gdy w ramach Superpucharu mieliśmy do czynienia z El Clásico, zmienia się jedna z gwiazd dwumeczu. Znów zagra Barcelona, ale jej rywalem nie będzie madrycki Real, a Atlético, które w finale Pucharu Króla pokonało rywala zza miedzy.
Dziesięć Superpucharów przeciwko tylko jednemu. Stołeczna ekipa wygrała to trofeum jedynie w 1985 roku, pokonując w dwumeczu Barcelonę 3:2.
Co ciekawe, we wszystkich oficjalnych rozgrywkach obie ekipy mierzyły się w 208 meczach, w których padło aż 729 bramek (412 strzeliła Barça, 317 Atlético). Daje to świetną średnią 3,5 gola na mecz. Miejmy nadzieję, że nie będzie ona mniejsza w meczach o Superpuchar.
Tata kontra Cholo
W obu ekipach trenerami będą Argentyńczycy, dla których będzie to pierwsza przygoda z Superpucharem Hiszpanii. Gerardo Martino kontra Diego Pablo Simeone, Tata kontra Cholo. Chociaż w przypadku Barcelony w sercach wszystkich będzie również ten, który umożliwił drużynie start w rozgrywkach – Tito Vilanova.
To będzie również specjalny pojedynek dl Davida Villi. El Guaje zaledwie miesiąc temu odszedł z Barcelony, zasilając szeregi właśnie Rojiblancos. Motywacji mu na pewno nie zabraknie. Ciekawostką jest fakt, iż '7' po Villi dostał Pedro, natomiast Asturyjczyk przejął '9' po odejściu z Madrytu Radamela Falcao.
Kolejną gwiazdą dwumeczu będzie Neymar. Dla Brazylijczyka to pierwsza okazja do zdobycia trofeum w nowym klubie. Były piłkarz Santosu dostanie okazję, by pokazać swoje umiejętności obok numeru jeden na świecie – Leo Messiego.
Pojedynki Barcelony z Atlético to również okazja do rywalizacji bramkarzy. Naprzeciw siebie staną Thibaut Courtois, zdobywca Trofeum Zamory w poprzednim sezonie oraz Víctor Valdés, który w swojej kolekcji ma pięć takich tytułów. Młodzież kontra doświadczenie. Dodajmy, że dla Valdésa to prawdopodobnie ostatnie dwa mecze o Superpuchar Hiszpanii, ponieważ po tym sezonie kataloński bramkarz opuści szeregi Barcelony.
Mecze o Superpuchar odbędą się w porze iście dyskotekowej. Zbieżność dat z meczami eliminacyjnymi do Ligi Mistrzów sprawiła, że hiszpańskie drużyny będą musiały rozpocząć spotkanie o 23:00 – zarówno na Vicente Calderón, jak i na Camp Nou. Warto jednak położyć się spać trochę później i przyjść na stadion bądź zasiąść przed telewizorem, by podziwiać piękne spektakle  i – miejmy nadzieję – mnóstwo bramek.
Źródło: Sport

Casillas otworzy drzwi De Gei?

Casillas otworzy drzwi De Gei?

Casillas otworzy drzwi De Gei?
Fot. Jose Antonio Garcia Sirvent - MD
Na pierwszy rzut oka może się to wydawać bardzo dziwne, jednak po głębszym zastanowieniu nabiera sensu. Iker Casillas, który w zimowym okienku transferowym może opuścić Real, mógłby zagrać w Manchesterze United.
Trener Czerwonych Diabłów, David Moyes, ma pewne wątpliwości dotyczące De Gei. Młody bramkarz jest z kolei ciągle na celowniku Barcelony. Klub ze stolicy Katalonii poszukuje bramkarza, ponieważ po zakończeniu tego sezonu z zespołem żegna się Víctor Valdés.
Premier League jest logicznym rozwiązaniem dla Casillasa. Hiszpański bramkarz zarabia około sześciu milionów euro za sezon i jest to kwota, którą kluby ligi angielskiej są w stanie zapłacić.
Wykluczyć można od razu Chelsea, ponieważ jej trenerem jest José Mourinho, z którym – mówiąc delikatnie – Casillas nie ma dobrych relacji. Poza Manchesterem United są jednak Manchester City, Tottenham oraz Arsenal, kluby również zainteresowane ewentualnym pozyskaniem Ikera.
Przejście do Anglii może być spowodowane jeszcze jednym wydarzeniem. W czerwcu przyszłego roku w Brazylii rozpocznie się Mundial, na który Casillas chce być dobrze przygotowany, co może osiągnąć tylko poprzez regularne występy.
Źródło: Mundo Deportivo

sobota, 17 sierpnia 2013

Ribéry: Abidal chciał, żebym przyszedł do Barcelony

Ribéry: Abidal chciał, żebym przyszedł do Barcelony

Ribéry: Abidal chciał, żebym przyszedł do Barcelony
Piłkarz Bayernu Monachium, Franck Ribéry, w rozmowie ze Sport Bild mówił o swoich szansach na tytuł najlepszego piłkarza Europy, a także wyjawił, że Éric Abidal chciał, by trafił do Barcelony.
- Myślę, że moje szanse na wygraną są bardzo duże. Messi i Ronaldo zdobyli więcej bramek, ale ja zdobyłem tryplet. Mój poziom był topowy przez cały sezon - skomentował Ribéry.
- Kilka lat temu Abidal poprosił mnie, żebym podpisał kontrakt z Barçą, ale miałem umowę z Bayernem - wyjawił Francuz.
Skrzydłowy drużyny mistrza Niemiec wypowiedział się także na temat nowego szkoleniowca, Pepa Guardioli. - To nie tylko świetny trener, ale też wspaniała osoba - przyznał.
Źródło: Sport

Robert Costa wypożyczony do Badalony

Robert Costa wypożyczony do Badalony

Robert Costa wypożyczony do Badalony
Robert Costa w meczu drużyny Juvenil A
19-letni obrońca Robert Costa w sezonie 2013/2014 będzie grał dla Badalona CF, klubu, który występuje w grupie trzeciej Segunda División B.
Stoper z Girony w zeszłym roku występował w drużynie Juvenil A, a w tym sezonie awansował do Barcelony B. Do klubu trafił w 2006 roku i przeszedł przez wszystkie kategorie wiekowe, począwszy od zespołu Infantil.
O transferze Costa poinformował wczoraj za pośrednictwem Twittera. „Szczęśliwy ze względu na wypożyczenie, gdzie będę mógł wciąż się rozwijać jako zawodnik, pracując codziennie, by pomagać drużynie. Chcę podziękować Barcelonie za otrzymane zaufanie i życzyć szczęścia drużynie w nowym sezonie", napisał na swoim profilu.
Źródło: FCBarcelona.cat/Sport

Puyol będzie grał mniej niż w poprzednich sezonach


Puyol będzie grał mniej niż w poprzednich sezonach
Powrót do zdrowia Carlesa Puyola po ostatniej kontuzji przebiega pozytywnie. 19 czerwca kapitan przeszedł operację usunięcia torbieli Bakera w prawym kolanie. Rana po zabiegu już się zagoiła, a obrońca skupia się teraz na odbudowaniu mięśnia i swojej odporności razem z fizjoterapeutą Juanjo Brau, który towarzyszy mu podczas jego podwójnych sesji treningowych.
Na dzień dzisiejszy prognozy są takie, że jego powrót do gry nastąpi w połowie września, tuż po przerwie w rozgrywkach spowodowanej meczami reprezentacyjnymi. Możliwe, że zobaczymy go na boisku w spotkaniu Barcelony z Sevillą.
35-letni stoper, który ma za sobą szereg najróżniejszych urazów (37, w tym kontuzje nóg, rąk i kości policzkowej), jest świadomy, że jego ostatni powrót będzie się różnił od wcześniejszych.
Dawniej kapitan wywierał presje na służbach medycznych, aby jak najwcześniej otrzymać zielone światło, narażając swój stan fizyczny dla dobra zespołu. Taka sytuacja miała miejsce dość często, ale wygląda na to, że już się nie wydarzy.
Tamte cudowne powroty wcześniejsze niż zapowiadali lekarze, już się nie powtórzą, bo Puyol jest świadomy, że jego ciało jest zbyt nadwyrężone, a ta pochopność przyniosła mu niejedno zmartwienie.
Puyol wie też, że jego ciało ma granice i zrobi wszystko, co możliwe, by uniknąć tego, co miało miejsce w ostatnich sezonach. Ten plan zakłada również, że gdy będzie już zdrowy i gotowy do gry, nie będzie występować w tylu meczach, w ilu zawsze pragnął grać, czyli we wszystkich.
Kapitan, bardziej dojrzalszy, zaakceptuje fakt, że od teraz nie będzie grywał dwóch meczów w tygodniu. Oszczędzanie energii przyniesie korzyść i jemu i drużynie.
Całkowite oddanie
Ale to szafowanie siłami nie będzie wiązać się z jego poświęceniem na boisku - tam da z siebie wszystko, bo takie jest jego rozumienie futbolu. To znaczy, zawsze będzie grał na najwyższym poziomie, ale mniej niż kiedyś. W obszernym wywiadzie udzielonym Mundo Deportivo pod koniec ubiegłego sezonu Puyol po raz pierwszy przyznał, że to zmniejszenie liczby minut może być planem, dzięki któremu ryzyko odniesienia kontuzji zostanie zminimalizowane.
Gerardo Martino zatrzymał operację sprowadzenia stopera, bo liczy na Carlesa. A kapitan chce dać mu ku temu powód.
Źródło: Mundo Deportivo

wtorek, 13 sierpnia 2013

"Jak trzeba, to trzeba", Thiago

"Jak trzeba, to trzeba", Thiago

"Jak trzeba, to trzeba", Thiago
Thiago i Rafinha Alcantara
„W gruncie rzeczy odmowa nie wchodziła w rachubę. Ze względu na honor, dumę i na bitwę, jaka miała się rozegrać. Nad wydarzeniami zaciążyły wieki"*.
Muszę przyznać, że nie sądziłam, iż tak szybko przyjdzie mi pisać kolejny felieton, gdy poprzedni jeszcze do końca nie ostygł i nie spadł do archiwum w momencie, gdy piszę te słowa. Nie sądziłam także, że do tego stopnia żyjemy w erze nagłówków, gdzie liczy się tylko i wyłącznie tytuł a tekst pod nim to niewygodny ozdobnik. Nie sądziłam, że moje intencje i moje prywatne opinie, (które nawiasem mówiąc staram się w tekstach minimalizować) mogą zostać opacznie zrozumiane przez tak wiele osób. Jednak kiedyś nie sądziłam także, że przyjdzie mi zobaczyć Thiago Alcântarę w barwach monachijskiego klubu. Nie sądziłam, że w ogóle napiszę ten test. Cóż, cytując pewnego diabetologa: „Jak trzeba, to trzeba"**.
Jeśli ktoś ma w tej kwestii wątpliwości moje powyższe słowa odnoszą się do tego artykułu, który tak nieopatrznie postanowiłam obdarzyć przewrotnym tytułem. Okazuje się, że wiele osób jedynie ten tytuł wychwyciło i jedynie nim kierowało się uznając, że jest to test oczerniający Thiago. Tymczasem nie był to nawet tak naprawdę tekst na temat Thiago. Pozostając w klimatach diabetologicznych: tamten felieton zaczęłam pisać znajdując się w szpitalu, czekając na podpięcie pompy insulinowej i czując się wtedy niewypowiedzianie bezużyteczną. Rzeczywiście, z początku miałam pisać o Thiago, potem jednak doszłam do wniosku, że nie chcę tego robić, nie chcę rozgrzebywać tej (dla mnie przynajmniej) mimo wszystko bolesnej historii. Doszłam do wniosku, że wolę pisać o przyszłości, która czeka Barcelonę niż rozdrapywać przeszłość. Tamten tekst był o Barcelonie post-Thiago, nie o Alcântarze. Nie miałam pisać o Thiago. Ale... „jak trzeba, to trzeba". Teraz będzie o Thiago.
Z miłości do BCN
Niemal tak nieopatrznie jak ja poprzedni tytuł Thiago umieścił jakiś czas temu na jednym ze swoich portali społecznościowych zdjęcie, które przedstawiało jego i jego brata nad basenem, zaś opisane było wyznaniem „Kocham Barcelonę". „Nieopatrznie", piszę, ponieważ tamto zdjęcie rozbudziło nadzieję w sercach wielu kibiców Barçy. Thiago zostaje w klubie! Kocha Barçę! Tak łatwo przyszło nam dopisanie tych dwóch literek „FC" przed słowem „Barcelona". Z kolei tak trudno było przyjąć do wiadomości, że deklaracja miłości dotyczyła po prostu miasta i wcale nie była wyznaniem niezwykłego przywiązania do naszego klubu. Cóż, zawsze w niepewnej sytuacji chcemy szukać dobrych omenów.
Z kolei sam Thiago chyba nigdy nie był bliski wytatuowania sobie herbu Barçy albo hasła „mes que un club" na ramieniu, łopatce czy też innej, mniej lub bardziej krępującej, części ciała. Szerokim echem odbiły się jego słowa wypowiedziane po mistrzostwach Europy U-21, kiedy to młody reprezentant Hiszpanii powiedział, że najbardziej pragnie triumfować w futbolu, najlepiej by było gdyby miało to miejsce w Barcelonie, ale nie jest to dla niego warunkiem koniecznym. Chyba po raz pierwszy wylała się wtedy fala oburzenia ze strony kibiców Barçy: bo jak to tak - stawiać futbol ponad klubem? Nad naszym klubem, który my tak bardzo kochamy. Ani słowa o tym, że dla sportowca miłość do sportu jest chyba warunkiem podstawowym wykonywania tego zawodu, znacznie ważniejszym niż miłość do barw klubowych. Ani słowa o tym, że gdyby nie futbol nie istniałaby FC Barcelona.
Thiago nie jest zdrajcą, nigdy przez myśl nie przemknęłoby mi ochrzczenie Alcântary tym przydomkiem. Tamten tytuł zwyczajnie był prześmiewczy, bo słowo "zdrajca" niejednemu w chwili odejścia Thiago wymknęło się z ust i klawiatury, choć teraz oczywiście wygodniej będzie temu zaprzeczyć. Zupełnie inaczej wyglądałaby sytuacja gdyby Thiago co krok na murawie całował herb i mówił o swojej wielkiej miłości do Barcelony. Są zawodnicy, którzy mają w żyłach bordowo-granatową krew, dla których klub jest całym życiem. Są jednak też tacy, dla których jest miejscem pracy, miejscem gdzie piłkarsko się wychowali, które z pewnością zawsze będzie bliskie ich sercu jednak mimo to nie zajmuje samego szczytu ich piramidy priorytetów. Do takich zawodników należy Thiago i nie można mieć mu tego za złe. To raczej my związaliśmy go w naszych umysłach z Barçą niż zrobił to on sam. To my łączyliśmy z nim tak wielkie nadzieje, że imię i nazwisko „Thiago Alcântara" niemal zlały się w jedno ze słowami „przyszłość Barçy". Wyszło jak wyszło.
Matematyka nienawiści
Z antropologicznego*** punktu widzenia ciekawie było obserwować termometr emocji dotyczących osoby Thiago w zależności od tego z jakimi klubami był łączony. Pierwszy na orbicie zainteresowań pojawił się Manchester United. Wydawało się, że wtedy, gdy już znaliśmy wynoszącą 18 milionów euro wysokość klauzuli Thiago Alcântary towarzyszył nam niepokój i obawy, ale w tamtej chwili nie wychwyciłam jeszcze tej fali nienawiści, która wylała się niedługo później, ani w stosunku do młodego zawodnika, ani do jego potencjalnego przyszłego klubu. Nie spotkałam się z litanią inwektyw i złych życzeń pod adresem United i dopiero co obejmującego jego stery Moyesa. Zupełnie jakby wszystkie te odczucia zostały odłożone na bok i spokojnie się kumulowały, by w dniu transferu spaść na Bayern Monachium, Pepa Guardiolę i osobę samego Thiago. To wtedy pojawiło się rzucanie na prawo i lewo „zdrajcami", „sprzedawczykami" i „złodziejami". Ba, nie zabrakło nawet intryg i spisków, których nie powstydziliby się w swoich książkach George R.R. Martín czy Guy Gavriel Kay****. Intryg, w których podstępny Guardiola już w 2011 roku snuł wraz ze swoim złowrogim bratem Pere plany wykradzenia młodej perły katalońskiej La Masíi i wrzucenia jej w ciemne otchłanie monachijskiej drużyny, bo tam na zawsze uległa zatraceniu. Śmieszne i kuriozalne, ale nie takie rzeczy potrafią się zrodzić w ludzkich umysłach, gdy trzeba sobie jakoś poradzić ze stratą.
Matematyka nienawiści jest nieubłagana. Myślę, że w kwestii tego, że Bayern Monachium zaczął odgrywać w świadomości culés (i to nie tylko tych polskich, ot - taka iskierka pocieszenia dla wszystkich, którzy martwili się, że to jedynie nasza narodowa przywara) rolę klubu budzącego niemal tak negatywne uczucia jak Real Madryt nałożyło się z pewnością kilka kwestii. Może gdybyśmy ostatecznie utracili Thiago na rzecz Manchesteru to w stronę Anglii skierowały by się życzenia wszystkiego, co złe. Jednak nie sądzę żeby tak było. W najgorszym razie mielibyśmy do czynienia z pewną niechęcią. Problem w tym, że to nie na rzecz United straciliśmy zarówno Thiago, jak też byłego trenera, który doprowadził klub do największych sukcesów w historii. I choć sam ten trener postanowił uczynić jeden sezon swoistą strefą buforową między klubem swojego życia a nowym miejscem pracy, jakim jest Monachium, to i tak wielu z nas poczuło się opuszczonych i... zdradzonych. Pep był osobą tak bardzo zespoloną z FC Barceloną, że naprawdę niewiele jest przypadków ludzi ważniejszych w historii tego klubu. Jego utrata na rzecz Bayernu, nawet jeśli sprawy w rzeczywistości wcale tak nie wyglądały, była bolesnym ciosem. Tak samo jak bolesne było odejście Thiago, który wyraźnie wybrał trenera a nie klub. Tak samo jak bolesne było odpadnięcie w takim stylu i z takim wynikiem z Ligi Mistrzów w meczu z Bayernem. Wokół klubu z Monachium w krótkim czasie nagromadziło się ogromnie dużo katalońskich negatywnych emocji. Świeże rany bolą w końcu najbardziej i w ten sposób ktoś, kto w tej chwili zacząłby śledzić perypetie FC Barcelony czytając artykuły prasowe i komentarze pod nimi mógłby odnieść wrażenie, że to Bayern jest odwiecznym i najzacieklejszym rywalem Barçy, a nie Real Madryt.
W tym miejscu dodam, że ja sama nigdy nie przepadałam za Bayernem. Najbardziej niemiecka z niemieckich drużyn znajdowała się w mojej prywatnej szufladce klubów antypatycznych. Informację o przejściu tam Guardioli przyjęłam z dość dużym rozczarowaniem, osobiście wolałabym dla niego Anglię lub Włochy i darzony przeze mnie ciepłymi uczuciami Milan. Przyjęłam ją z rozczarowaniem, jednak dość szybko zrozumiałam. I choć nadal nie lubię Bayernu, choć ten süddeutche klub nie budzi we mnie pozytywnych odczuć to ani przez chwilę nic się nie zmieniło w kwestii ex-barcelnistów. Wszystkiego co najlepsze życzę Pepowi oraz Thiago. Tak jakbym życzyła tego każdemu byłemu zawodnikowi Barcelony. Jeśli poradzą sobie w innym klubie, w innej lidze, to powinno być dla nas, jako kibiców Barçy swoistą nobilitacją. Nie umniejszajmy tego, co straciliśmy z żalu po utracie, bo to bardzo zgorzkniałe i jednocześnie dziecinne.
Kwestia zaufania
Jeśli chodzi o historię samego odejścia Thiago to myślę, że w tej sprawie przede wszystkim zabrakło zaufania i to zaufania na wielu liniach. Wspomniałam już o teoriach spiskowych dotyczących Pepa i Pere Guardioli. Dziwne, że tak rzadko wspomina się o Mazinho, ojcu Thiago i Rafinhii, który jest dla swoich synów istnym futbolowym enfant terrible, czy też w tym przypadku raczej père terrible. Nie jest tajemnicą, że swoista nadopiekuńczość Mazinho nie raz kierowała ścieżkami jego latorośli, nie jest też tajemnicą, że brał on aktywny udział w negocjacjach dotyczących przedłużenia kontraktu przez Thiago. Czy Pere, jako agent i reprezentant piłkarza, naprawdę jest władny podejmować za niego decyzje dotyczące klauzuli? Jeśli już doszukujemy się demonicznego wpływu na młodego zawodnika, to może warto poszukać go bliżej. Decyzja o obniżeniu klauzuli w momencie nie rozegrania przez Thiago 60% spotkań spoczywa na Alcântarze i na jego ojcu, to oni chcieli pozostawić sobie uchyloną furtkę, którą będzie można w razie czego czmychnąć z Barçy. Kwestia tego czy będziemy ich za to winić i mieć do nich o to żal, jest już naszą indywidualną sprawą. Można mieć jednak także żal do klubowej strony odpowiedzialnej za renegocjace tego kontraktu. Można zapytać dlaczego dopuściła ona do stworzenia zapisu tak zancznie obniżającego klauzulę. Można też zapytać, i przyznam, że mnie osobiście głównie to pytanie doskwiera, dlaczego w kontrakcie nie znalazł się zapis o 60% meczów, gdy zawodnik będzie gotowy do gry? Przecież kontuzja Thiago zupełnie zmieniła proporcje jego występów. Zdaję sobie sprawę, że Thiago (tudzież Mazinho) naciskał na zarząd w kwestii zapisu o 60%, jednak negocjacje to negocjacje, naprawdę nie dało się uzgodnić z młodym zawodnikiem zapisu o wyłączeniu czasu, gdy będzie kontuzjowany z tych rozliczeń?
Zabrakło zaufania i zabrakło komunikacji. Podobo Tito nie wiedział o zapisie obniżającym klauzulę zawodnika. Jestem w stanie w to uwierzyć, bo jaki inny byłby powód tego, że przy wygranej na kilka kolejek przed końcem sezonu lidze Thiago nie wszedł na boisku w tym jednym, jedynym meczu, który sprawiłby, że klauzula wynosiłaby 90 milionów? Jednak gdy klamka zapadła, gdy kaluzula wylądowała na pułapie 18 milionów byłam przekonana i sama głośno mówiłam, że by zatrzymać Thiago Vilanova powinien go zapewnić o jego przydatności dla zespołu i roli, jaką będzie pełnił w przyszłym sezonie. Stało się jednak inaczej i Thiago usłyszał od trenera to, co sam dobrze wiedział, że nic nie jest pewne a pomocników w drużynie jest wielu. Że musi być cierpliwy i czekać. Niektórym by to wystarczyło, niektórzy mieliby odpowiednio dużo samozaparcia by zagryźć zęby i to właśnie zrobić - czekać, ale nie wszyscy. Nie umiem mieć do Thiago pretensji o to, że jemu samozaparcia zabrakło, że mając ambicje wykraczające poza ramy klubu, mając ambicje czysto piłkarskie nie wytrzymał. Że widząc jak jego rówieśnik Isco nadaje rytm Máladze w poprzedniej edycji Ligi Mistrzów być może zapragnął tego samego.
Zabrkało zaufania Thiago dla trenera. Mimo gorszej dyspozycji Alcântary w zeszłym sezonie wydaje się też, że zabrakło także zaufania Tito w stosunku do Thiago. Ludzie w klubie nawzajem się zawiedli. Jednocześnie zarząd całą sprawę niemal przespał. W niedawnym wywiadzie Sandro Rosell zapytany o Thiago powiedział, że jego klauzula nie wzrosła z 18 milionów do 90 a nie spadła z 90 na 18. Jednak czy to odpowiedź na jakiekolwiek pytanie, czy to wytłumaczenie dlaczego w ogóle doszło do tej sytuacji? Dla mnie nie.
Pozostje jeszcze inna kwestia związana ze sławną klauzulą. Musimy uświadomić sobie, że nawet gdyby wynosiła ona 90 milionów i tak nie byłoby pewności w kwestii tego, że Thiago nie odejdzie. Jeśli chciałby transferu, a wygląda na to, że naprawdę go chciał, i tak by do tego doprowadził. C'est la vie. Mimo to myślę, że doprowadznie do sytuacji, w której klauzula była tak niska było swoistą kroplą, która przelała czarę goryczy. Jeśli Thiago chciał zapewnienia, że jest ważny, to go nie dostał. Dostał za to znak, który w prosty sposób mógł odczytać jako brak zaufania. Dla nas, kibiców, naprawdę szkoda, że tego zaufania zabrakło.
''W gruncie rzeczy odmowa nie wchodziła w rachubę''
Będziemy musieli żyć z decyzją podjętą przez Thiago i poradzić z nią sobie, niektórzy z nas już sobie z nią poradzili wmawiając sobie i innym, że to tak naprawdę mierny piłkarz i żadna strata dla Barcelony. Jednak prawdziwy ciężar decyzji i konieczność poradzenia z nią sobie spoczywają na samym Thiago. Szczerze mówiąc nie wiem, czy decyzja ta była trafiona i czy młody Hiszpan wybrał dobrze. Sięgnął po niego Pep i ''w gruncie rzeczy odmowa nie wchodziła w rachubę''. Niektórzy w swojej zawiści już życzyli Alcântarze głębokiej ławki rezerowych na Allianz Arena. Wydaje się jednak mało prawdopodobne by Guardiola zrezygnował zupełnie z piłkarza, na którym tak bardzo mu zależało. Nie wiem jednak czy był to dobry wybór, bo moim zdaniem na Thiago w Bayernie spadnie jeszcze większa odpowiedzialność niż w Barcelonie. U nas, będąc nadzieją i namaszczonym następcą Xaviego, Thiago cieszył się swoistą ochroną. W Monachium jej nie będzie. W klubie, w którym tak bardzo liczą się niemieccy zawodnicy, każdy błąd ''obcego'', młodego protegowanego nowego trenera, który nie wszystkich zdołał jeszcze do siebie przekonać z pewnością będzie uważnie wzięty pod lupę, zarówno przez kibiców jak i władze klubu. Thiago ma to czego tak bardzo pragnął: odpowiedzialność. Właściwie jest w odpowiednim wieku by jej zasmakować, w Barcelonie musiłaby na to jeszcze sporo poczekać. Mam nadzieję, że ta odpowiedzialność nie przygwoździ go i nie skrępuje. W każdym razie w tej historii jest kwestia jeszcze jednej odpowiedzialności: Pepa i Thiago za siebie wzajemnie. Guadriola postawił na młodego Hiszpana, z kolei Alcântara postawił wszystko na jedną kartę. Teraz jadą na jednym wózku. Myślę, że jeśli powiedzie im się w Monachium to obu, jeśli zawiodą, lub klubowi nie starczy do nich zaufania, to również do obu. Mam jednak nadzieję, że ta historia zakończy się dobrze, zarówno dla Barcelony jak i ex-barcelonistów. Mam nadzieję, że sięgną w Monachium po skucesy, o ile tylko sukcesy te nie staną na drodze Barcelonie.
Mnie też było smutno z powodu pewnej beznamiętności z jaką młody pomocnik opuścił klub. Mimo to Thiago podjął świadomy wybór, ze wszystkimi jego konsekwencjami. Z pewnością jedną z nich są ostre reakcje niektórych, nawet jeśli uważam, że są one niezasłużone. Pamiętajmy jednak, że na zdjęciu, które wrzucił Thiago opatrzonym wyznaniem miłości do miasta była jeszcze jedna osoba. Rafinha Alcântara będzie szlifować warsztat w Celcie Vigo, kto wie czy odejście z Barçy jego brata nie sprawi, że w kolejnym sezonie znajdzie się w pierwszej drużynie ten upragniony skrawek miejsca dla Rafinhii? Wszystko ma swoje dobre i złe strony, a jeśli coś utraciliśmy nie musimy tego od razu zaczynać nienawidzić. Chyba lepiej cieszyć się z tego, co nam zostało, tym bardziej, że nadal pozostało nam bardzo wiele. Może jeszcze będziemy mieć wiele dobrych wspomnień związanych z nazwiskiem Alcântara w barwach Barçy? Oby.
*Gay Gavriel Kay, Lwy Al-Rassanu.
**Czy też raczej: „Jak cieba, to cieba", bo tak ten cytat dokładnie powinien brzmieć. Z pozdrowieniami dla doktora Yehi Azaba z lubelskiego DSK.
***Ponieważ osobiści wolę trzymać dystans od przymiotnika „socjologiczny". Człowieka lepiej rozpatrywać jako jednostkę.
****Tego ostatniego, mniej znanego pisarza epic fantasy, który jest moim najnowszym odkryciem na tym polu, serdecznie polecam wszystkim miłośnikom gatunku. I nie tylko im.