Wymarzony finał stał się faktem
Dopiero seria rzutów karnych wyłoniła drugiego finalistę Pucharu Konfederacji. Hiszpanie pokonali Włochów i po raz pierwszy w historii będą mogli sięgnąć po to trofeum.
Spełniły się życzenia dużej ilości kibiców Barcelony i nie tylko. W finale Pucharu Konfederacji Brazylia spotka się z aktualnymi mistrzami Świata i Europy – Hiszpanią. La Furia Roja pokonała wczoraj w półfinale Włochów, ale do rozstrzygnięcia potrzebne było aż siedem kolejek rzutów karnych. W regulaminowym czasie gry i dogrywce padł bezbramkowy remis.
Hiszpanie zaczęli od wysokiego C po mocnym strzale Pedro w trzeciej minucie, ale to Azzuri byli dominującą stroną w pierwszej połowie spotkania. Pierwsze ostrzeżenie dał Gilardino po kwadransie gry, chwilę później strzał głową Maggio z trudem obronił Casillas, a po minucie zagrożenie pod bramką podopiecznych Vicente del Bosque ponownie stworzył De Rossi. Dziesięć minut przed końcem meczu najlepsza okazję do zdobycia gola miał Maggio, ale bramkarz Realu uratował swój zespół przed stratą gola.
Po przerwie role się odwróciły i to Hiszpanie doszli do głosu. Nowych sił w ofensywie dało wejście Navasa w miejsce Silvy i to po jego akcji, w 58. minucie meczu, dwukrotnie najwyższym kunsztem bramkarskim popisać się musiał Buffon. Strzału z dystansu próbował także Andrés Iniesta, ale piłka minęła włoską bramkę. W defensywie dobrze spisywał się także Gerard Piqué i obrońca Barcelony mógł zdobyć gola w końcówce regulaminowego czasu gry. Swoje okazje także mieli Xavi i Sergio Ramos, ale żaden z nich nie zdołał wpakować piłki do siatki.
Na samym początku dogrywki Włosi byli blisko zdobycia gola, gdy strzał Giaccheriniego trafił tylko w słupek. Później jednak atakowali tylko Hiszpanie, a jednym z głównych motorów napędowych akcji ofensywnych był… Gerard Piqué, który miał chyba najwięcej okazji do strzelenia gola. Po jednym z prostopadłych podań przed szansą stanął także Jordi Alba, by posłać piłkę tylko nad poprzeczką. W drugich piętnastu minutach zmęczenie obu zespołów było coraz bardziej widoczne i tempo meczu wyraźnie zwolniło. Ostatecznie, o rozstrzygnięciu musiały zadecydować rzuty karne.
Déjà vu sprzed pięciu lat, gdy Hiszpanie mierzyli się z Włochami w półfinale Mistrzostw Europy 2008, okazało się być trafne. Obie drużyny pewnie wykonały podstawową serię pięciu rzutów karnych – do bramki trafiali kolejno: Xavi, Iniesta, Piqué, Ramos i Mata. Dopiero w siódmej kolejce strzał Bonucciego minął bramkę, a Navas nie pomylił się i Hiszpanie mogli cieszyć się z awansu do finału Pucharu Konfederacji.
Wielki finał Brazylia – Hiszpania, na legendarnej Maracanie już w niedzielę o północy. Na boisku może zagrać aż jedenastu piłkarzy Barcelony, zatem będzie na co popatrzeć.
Źródło: FCBarcelona.cat
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz